Bohaterowie dramatu "Moralność pani Dulskiej"



Bohaterowie dramatu Aniela Dulska Jest to najwyrazistsza postać dramatu, reprezentuje zarazem najbardziej skoncentrowane cechy „dulszczyzny”, obecne w mniejszym lub większym stopniu w charakterach wszystkich bohaterów dramatu. Mówiąc tutaj o Dulskiej, będziemy mieli na myśli konkretną, tytułową postać komedii Zapolskiej, pamiętać jednak należy, iż nazwisko bohaterki stało się synonimem pewnego uniwersalnego, wyrazistego typu osobowości. Chyba najbardziej oczywistą cechą charakteru Anieli Dulskiej jest jej głupota, jasna dla wszystkich, nawet dla Hesi. Oczywiście, sama bohaterka ma o sobie i swojej inteligencji jak najlepsze mniemanie, wielokrotnie utwierdza bowiem samą siebie i swoich, najbliższych o własnej wyjątkowej pozycji w rodzinie: z torbami poszlibyśmy, żeby nie ja... (III/2). Jednak obserwując postępowanie bohaterki w różnych sytuacjach życiowych, począwszy od rutynowych czynności domowych, skończywszy na rozwiązywaniu poważnych problemów materialnych i osobistych, widzimy, że Dulska nie potrafi wyjść poza pewne, ustalone tradycją i konwenansem stereotypy. Brakuje jej wrażliwości, wyobraźni, inteligencji, wręcz najprymitywniejszego instynktu czy sprytu, żeby poradzić sobie w sytuacjach chociaż trochę odmiennych, niż powtarzające się codziennie rytuały rodzinne. W krytycznych chwilach Dulska potrafi najwyżej bezwzględnie wykorzystywać swoją przewagę wynikającą z pozycji materialnej bądź prawa własności (tak postępuje zarówno wobec służby czy wyrzucanej lokatorki – niedoszłej samobójczyni, jak i wobec najbliższych osób: męża, córek). Gdy jednak hucpa, bezczelność i gromkie pokrzykiwania nie robią oczekiwanego wrażenia na przeciwniku, Dulska przegrywa. W dyskusjach „światopoglądowych” z synem nie potrafi ani wpłynąć na jego zachowanie, ani nawet przekonać go o swojej racji; w utarczkach słownych z Juliasiewiczową musi się ostatecznie jej podporządkować; zapewne, też – gdyby nie pomoc tej ostatniej – w starciu z Tadrachową i Hanką nie umiałaby zręcznie wybrnąć z kłopotliwej sytuacji. Zauważmy, że konwenans, tradycja i rutyna stanowią zarówno broń, jak i znakomity kamuflaż dla głupoty bohaterki. Głupota Dulskiej, jasna dla otoczenia, komiczna dla widza, nie jest powodem do osłabienia jej pozycji w rodzinie; bohaterowie podporządkowują się swoistej tyranii, pomimo iż bunt wydaje się taki oczywisty i łatwy! Rzeczywista słabość „wielkiej matki” obnażona zostaje dopiero przez kryzys rodziny, spowodowany ujawnieniem romansu Zbyszka oraz nieoczekiwany bunt Hanki. Oba te wydarzenia stanowią drastyczny wyłom w życiu rodziny Dulskich. Pociągają za sobą lawinę pozornych drobiazgów ostatecznie dezorganizujących codzienność: Zbyszko nie idzie do biura, Hanka nie pali w piecu, dziewczynki opuszczają szkołę, itd. Co jednak znacznie ważniejsze, wraz z przerwaniem rutynowego ciągu czynności i zdarzeń Dulska traci swoją pozycję. Jej autorytet bowiem oparty jest w istocie na konwenansie. Konfrontacja z sytuacją, w której ów konwenans zostaje zaprzeczony (najpierw przez Zbyszka, później przez Hankę), Dulska jest bezsilna. Musi odwołać się do pomocy swojej nielubianej siostrzenicy (uznaje jej wyższość, chociaż pozwala sobie przy tym na złośliwy i obraźliwy komentarz: Ratuj! Ratuj! Ty masz doskonały złodziejski spryt – ty coś wymyślisz (III/4). Zastanawiać może, dlaczego mimo wszystko całe otoczenie tak skwapliwie podporządkowuje się osobie o tak niskim poziomie intelektualnym, czemu wszyscy przypochlebiają się Dulskiej, boją się jej, liczą się z jej zdaniem. Nawet bowiem w przypadku najbliższej rodziny nie ma mowy o jakichkolwiek więzach uczuciowych. Źródłem władzy Dulskiej nad mężem i dziećmi są po prostu pieniądze. Nieco inaczej ma się rzecz z Juliasiewiczową. Jej posłuszeństwo wobec ciotki w pewnym stopniu wynikać może z poczucia kobiecej i rodzinnej solidarności, aczkolwiek i tutaj dopatrywać się można pobudek materialnych: siostrzenica jest wyraźnie zainteresowana uzyskaniem mieszkania w kamienicy należącej do krewnych, może liczy też – w perspektywie – na spadek po bogatej ciotce? Zresztą w gruncie rzeczy obie – i Dulska, i Juliasiewiczowa – należą do tej samej społeczności, funkcjonują w tym samym środowisku, biorą udział w tej samej grze pozorów. Mieszanina sprytu i naiwności, ciemnota, niski poziom intelektualny, brak jakichkolwiek zainteresowań – to cechy dotyczące nie tylko Anieli Dulskiej. Można powiedzieć, że w równym stopniu charakteryzują one całą społeczność sportretowaną przez Zapolską. W jakimś sensie Dulska jest przecież reprezentatywna dla całego środowiska. Głupota Dulskiej wydawałaby się zapewne jeszcze śmieszniejsza, gdyby nie łączyła się z drugą jej cechą – obłudą. Zakłamanie, dwulicowość, skłonność do oszukiwania w sprawach błahych i poważnych – budzą wręcz obrzydzenie. Kreująca się na stróża moralności bohaterka kłamie na każdym kroku: oszukuje konduktora co do wieku córki, aby oszczędzić na bilecie tramwajowym, wymiguje się przed wynajęciem mieszkania własnej siostrzenicy, toleruje obecność zamożnej kokoty sprowadzającej oficerów do mieszkania (dorożki stają zawsze kilka domów dalej), ale za to bez litości wyrzuca inną, kobietę o nieposzlakowanej opinii, gdy ta podejmuje próbę samobójczą na wiadomość o romansie męża ze służącą. Ewidentnym przykładem hipokryzji bohaterki jest jej stosunek do romansu Zbyszka z Hanką. Zapolska stopniowo odsłania przed widzem nędzę moralną Dulskiej. Najpierw mamy prawo sądzić, że ta naiwnie nie domyśla się, co się dzieje, lub też – lekceważąc skargi dziewczyny – nie docenia powagi sytuacji. Później przekonujemy się, że Dulska świadomie toleruje zachowanie syna „dla jego dobra”, traktując „domowy” romans Zbyszka jako mniejsze zło. Wreszcie okazuje się, iż cała sytuacja była od początku do końca wyreżyserowana przez troskliwą „mamcię”, która z premedytacją podsunęła Zbyszkowi dziewczynę niczym użyteczny przedmiot. Zacna matrona odegrała zatem rolę patronki domu publicznego, przez cały czas podając siebie i swój dom za wzorzec czystości moralnej. Uprawiany przez Dulską swoisty „dualizm pedagogiczny” przynosi żałosne efekty, zgnilizna moralna jest bowiem zaraźliwa. W domu Dulskich zdemoralizowani są wszyscy: Felicjan podkrada z pieca cygara i popada w łagodny alkoholizm, Zbyszko „lumpuje się” i cynicznie przechwala swoimi romansami, uwiedziona i porzucona Hanka ostatecznie przejmuje metody przeciwnika i przelicza swoje nieszczęście na pieniądze. Nieuchronnie postępuje też degrengolada moralna Hesi i Meli, dla których źródłem wiedzy o życiu i sprawach ludzi dorosłych są albo opowieści kucharki, albo... rozgrywająca się na ich oczach tragedia. Siła Dulskiej, jej władza nad innymi, ma źródło w pogardzie dla ludzi. Lekceważenie męża, kompletne nieliczenie się z potrzebami córek, bezczelność wobec lokatorów i służby – na przykładzie stosunków panujących w domu Dulskich Zapolska kreśli studium władzy. Oto tworzy się zamknięte koło: Dulska pogardza ludźmi, bo oni jej na to pozwalają, a ich strach i uległość umacniają ją w poczuciu siły i w pogardzie. Dulska nie mówi, lecz wrzeszczy, wydaje komendy jak w koszarach. Wszystkich – począwszy od stróża zatrudnionego w kamienicy a skończywszy na własnych dzieciach – traktuje niczym marionetki bezwolnie poddające się jej rozkazom. Przedmiotowe, instrumentalne traktowanie ludzi widoczne jest najwyraźniej w jej stosunku do Hanki, ale na podobnej zasadzie Dulska wykorzystuje do własnych celów Juliasiewiczową, która najpierw zażegnuje rodzinny skandal, a następnie – zostaje odprawiona bez słowa wdzięczności (nie mówiąc o propozycji uzyskania atrakcyjnego mieszkania w kamienicy). Wobec ludzi niższych stanem (Hanka, Tadrachowa) Dulska nie troszczy się nawet o zachowanie pozorów, ale brak szacunku czy wręcz pogardę okazuje nawet osobom równym sobie stanem. W rozmowie z wyrzucaną lokatorką, w kłótni z siostrzenicą, w czasie rozmów z córkami wiecznie poucza, poprawia i komentuje, uzurpując sobie prawo do wyrokowania o wszystkim i o wszystkich. Wyrazem pogardy dla otoczenia jest także prostackie słownictwo, a nawet sposób ubierania się – podarte, brudne ubranie, którego Dulska nie zmienia nawet podczas wizyty Juliasiewiczowej jest także rodzajem demonstracji, ostentacyjnego lekceważenia. Najdotkliwszym przejawem lekceważenia ludzi przez Dulską jest jej chamstwo. Bohaterka Zapolskiej jest nie tylko krzykliwa i kłótliwa, ale wręcz nie liczy się z uczuciami innych. „Mówienie prawdy w oczy” samo w sobie nie jest rzeczą naganną, ale Dulska stosuje tę zasadę tylko w odniesieniu do innych. Sama „pierze brudy we własnym domu” i gotowa jest zaprzeczać oczywistym faktom, byle tylko uniknąć ujawnienia ciemnych sprawek swoich i swojej rodziny. Za to nie waha się mówić innym rzeczy okrutnych i bolesnych. W rozmowie z lokatorką-samobójczynią Dulska nieomal szydzi z jej uczuć: Zażyła pani zapałek... taka trywialna trucizna... Ludzie się śmieli. I jeszcze jak się to skończyło. Cała komedia – gdyby pani była umarła – no... (I/9). Kolejna – nie mniej ważna – cecha zacnej lwowskiej matrony to skąpstwo. Przejawia się ono w wielu sytuacjach i przybiera formy wręcz chorobliwe, graniczące z obsesją. Przeziębionej, chorowitej Meli matka poleca rozgrzewający okład z plastra używanego już wcześniej przez ojca i każe jej się myć w zimnej wodzie. Wścieka się na stróża, że zostawił nową (!) miotłę na deszczu. Felicjanowi wylicza każdy grosz kieszonkowego, a nawet i cygara. Po domu chodzi w bieliźnie lub w znoszonych ubraniach. Napomina służącą, żeby jak najoszczędniej paliła w piecu. Z tych samych powodów zabrania zapalać lampy w salonie, w którym wiecznie panuje półmrok. Przy kupowaniu biletów tramwajowych dla córek próbuje oszukać konduktora na kilka groszy. Pod byle pretekstem podwyższa komorne lokatorom i odmawia wynajęcia mieszkania siostrzenicy, obawiając się, że będzie płacić nieregularnie, lub – że zażąda zniżki, powołując się na uczucia rodzinne. Celowo – nie bacząc na stan zdrowia Meli – odwleka naprawę pieca w salonie, bo wyziębione mieszkanie oznacza oszczędność na opale, a koszty remontu zamierza przerzucić na przyszłych lokatorów. Czyta jedynie pożyczone, zdezaktualizowane gazety, aby nie wydawać pieniędzy na prasę. Nie bywa, nie chodzi do teatru ani do kawiarni i nie przyjmuje gości (chyba w interesach), gdyż uczestnictwo w życiu kulturalnym pociąga za sobą konieczność wydatków: Ciężkie czasy – nie ma na przyjęcia (I/5). Skrupulatnie pilnuje terminów wypłaty pensji w biurze męża i syna. Ciągle kontroluje wydatki na dom, nieustannie szpiegując dzieci, męża i służbę. Przy każdej okazji strofuje córki z powodu nadmiernego niszczenia ubrań i obuwia: Hesia znów podarła kalosze. (I/5). Nawet w momencie, gdy ważą się losy Zbyszka i całej rodziny, kiedy to Juliasiewiczowa negocjuje z praczką sposób załagodzenia pretensji Hanki, Dulska próbuje drastycznie obniżyć „odszkodowanie” dla uwiedzionej służącej i targuje się o każdy grosz, zaś szczęśliwe dla siebie załagodzenie konfliktu – interpretuje jaką dotkliwą krzywdę: Jezus, Maria! Co za dzień!... no!... ledwo żyję... przecież to straszne, co ja przejść musiałam. Tysiąc koron!... [...] ,... ja muszę teraz odbić to, co mi wydarli (III/14). Pomimo tak silnej pozycji w rodzinie Dulska w istocie jest osobą tchórzliwą. Bezwzględna i twarda jest tylko wtedy, gdy ma do czynienia z kimś wyraźnie słabszym od siebie – jak Mela, Felicjan czy lokatorka-samobójczyni – wtedy bowiem jest pewna swojej przewagi. Nie potrafi jednak przeciwstawić się ani Zbyszkowi, ani zbuntowanej Hance. W obliczu prawdziwego zagrożenia reaguje bezsilną złością najpierw udaje ataki histerii, a później zdaje się całkowicie na Juliasiewiczową. Dulska nie zna pojęcia tolerancji, wierzy we własne racje, obce jej są jakiekolwiek wątpliwości. W przekonaniu, że postępuje słusznie, narzuca innym swoją wolę, osiągając często skutki przeciwne do zamierzonych. Chwilami skłonni bylibyśmy jej współczuć – gdyby nie patologiczne, niemal zbrodnicze efekty jej działania. Tragedia uwiedzionej dziewczyny jest tylko najbardziej spektakularnym przykładem, ale przecież i bez tego atmosfera domu Dulskich może szokować. Każdy z członków rodziny mógłby zostać sklasyfikowany jako przykład medycznej i psychiatrycznej jednostki chorobowej – oto skutki troskliwości matczynej i małżeńskiej. Dulska uzasadnia swoje postępowanie troską o przyzwoitość i czystość moralną najbliższych. Lubi przy tym stale przywoływać Boga, jej bigoteria stanowi jednak tylko wygodny parawan, kryjący wszystkie występki. Dulska lubi plotki, bez żenady powtarza Juliasiewiczowej informacje o swoich lokatorach. Jest przy tym sensatką o wyraźnych skłonnościach do przesady. Dopatruje się nieuczciwych intencji i „niemoralności” nawet w tak banalnych zachowaniach, jak dbałość o wygląd, czytanie prasy czy zwyczajne, najprostsze przejawy cieszenia się życiem, chęć zabawy. Według niej życie nie może być przyjemne czy piękne – a okazywana radość to przejaw głupoty albo... zepsucia. Jest także egocentryczką – zawsze skupiona na sobie, w każdej sytuacji myśli tylko o własnych korzyściach. Ma jednocześnie poczucie, że wszystkim służy, każdemu jest niezbędna i poświęca się dla innych: Ja o wszystkim myśleć muszę. Niedługo przez was to zejdę do grobu (I/2). W gruncie rzeczy naczelną zasadą życiową Dulskiej jest oportunizm, dbałość o przystosowanie się i przestrzeganie ustalonych norm. Tego samego wymaga od otoczenia. W pewnym sensie jest więc Dulska zniewolona przez konwenans, posługuje się nim, ale też i nosi go niczym ciężki gorset. W kreśleniu wizerunku psychologicznego swojej bohaterki Zapolska posłużyła się satyrą, wyposażyła Dulską w rysy wręcz karykaturalne, nie cofając się przed groteską. Wyjaskrawienie niektórych cech charakteru postaci do granicy prawdopodobieństwa, przerysowania stanowią oczywiście świadomy zabieg Zapolskiej, wynikający z naturalistycznej koncepcji sztuki. Ostrość spojrzenia była także efektem buntu pisarki przeciw współczesnej obyczajowości, wywołanym przeżyciami osobistymi. Groteskowe, komiczne cechy postaci zostały spotęgowane przez autorkę dzięki celowemu wykorzystaniu didaskaliów. Dokładny opis wyglądu Dulskiej, jej stroju, otoczenia – umeblowania, sprzętów domowych, bibelotów – jest pełen jadowitej złośliwości, a przy tym precyzji. Dulska to zaniedbany flejtuch bez odrobiny gustu. Najlepszym przykładem farsowego potraktowania bohaterki jest kapitalna scena przymierzania kapelusza do brudnej bielizny podczas wizyty Juliasiewiczowej: Idzie do przedpokoju – wraca z tokiem fiołków i białych piór, kładzie go na głowę, co przy kaftanie barchanowym i halce wywołuje dziwny efekt (I/14). Można się więc zastanawiać, czy wstrętna; a zarazem śmieszna Dulska to harpagon w spódnicy, tyran i potwór, czy – ofiara własnych ograniczeń, ukształtowana przez środowisko. Czy zatem należy jej się bać, czy może – współczuć? Jawne akcenty publicystyczne zawarte w dramacie każą nam czytać Moralność... jako oskarżenie; ważne jest jednak, iż skierowane jest ono nie tyle przeciwko konkretnej postaci czy nawet postawie, ale raczej – przeciw środowisku, społeczeństwu, które takie postawy kształtuje i akceptuje. Dlatego właśnie sztuka Zapolskiej budziła tyleż zachwytu, co sprzeciwu, a osoba głównej bohaterki wywoływała wiele sprzecznych emocji i prowokowała do kontrowersyjnych ocen. Felicjan Dulski Felicjan Dulski wydaje się być zaprzeczeniem wszystkich cech swojej małżonki. Jest cichy, spokojny, zamknięty w sobie, nieśmiały. W ciągu całego spektaklu wypowiada tylko jedną kwestię, biernie podporządkowuje się żonie, z otoczeniem porozumiewa się za pomocą gestów (kiwa głową, wyciąga rękę, itp.). W zestawieniu z pozostałymi bohaterami jest niemal sympatyczny. A jednak Felicjan Dulski jest jak przenikliwie zauważa syn – takim samym hipokrytą i oportunistą, jak pozostali członkowie rodziny. Konformizm, wygodnictwo, a może i zwykłe tchórzostwo każą mu pogodzić się z podrzędną, nieco może ośmieszającą pozycją w domu. Nie jest to jednak pozycja niewygodna – zapewnia Felicjanowi „święty spokój”, pewność co do zaspokojenia wszelkich potrzeb życiowych, bezpieczeństwo i... doskonałą izolację od wszelkich problemów. Felicjan wprawdzie musi przemykać się przez salon niczym własny cień, ale też jest to jedyna niedogodność jego życia. wystarczy mu wymknąć się spod kontroli żony (chociażby do biura, wieczorem zaś do kawiarni), by odzyskać równowagę ducha. Drobne grzeszki (kradzież cygara z pieca) całkowicie rekompensują mu konieczność życia „pod pantoflem”. W kwestiach moralnych Dulski niczym nie różni się od swojej żony Gdy dowiaduje się o wstrętnej intrydze uknutej przez „mamcię” dla zatrzymania Zbyszka w domu i o tragicznych skutkach synowskiego romansu – nie zdobywa się na żaden gest czy komentarz, nie mówiąc o jakiejkolwiek próbie ingerencji. Jest egoistą, jedyne, co go interesuje, to zachowanie dotychczasowego, nienaruszalnego spokoju: Jego okrzyk: A niech was wszyscy diabli!!! (II/15) ostatecznie dowodzi braku zainteresowania dla problemów rodzinnych. Felicjan Dulski zdominowany i psychicznie stłamszony przez swoją małżonkę – nie potrafi przyjąć na siebie odpowiedzialności za rodzinę i pragnie tylko wieść spokojne życie na granicy wegetacji. Hesia Hesia jest pod względem moralnym wierną repliką matki. Ordynarna, prostacka, pewna siebie, zakłamana, chciwa i sprytna, świetnie przystosowuje się do sytuacji i doskonale potrafi poradzić sobie z każdym problemem. Jest jednak Hesia osóbką znacznie młodszą – swojej ciekawości świata dorosłych nie ukrywa jeszcze pod maską zbolałego cierpienia i bigoterii. Bezpruderyjna, młodzieńczo łapczywa na życie, wesoła, chce przeżyć życie inaczej niż jej matka. Hesia jest znacznie inteligentniejsza od Dulskiej, nie brakuje jej sprytu, jest dobrą obserwatorką i – co ważniejsze – ze swoich obserwacji wyciąga logiczne wnioski. Można powiedzieć, że jej cynizm i zepsucie są bardziej szczere, jawne, i przez to – nie budzą takiej odrazy, jak w przypadku głównej bohaterki dramatu. Hesia kłamie, kradnie, kokietuje, plotkuje, podsłuchuje, podgląda, a nawet potrafi już zręcznie manewrować ludźmi, intrygować, szczuć jednych na drugich. Zapowiada się „Dulska II” i to znacznie przerastająca swój pierwowzór! Jej zainteresowanie seksem nie jest w jej wieku niczym nagannym. Jednak brak pozytywnych wzorców oraz pustka emocjonalna, w jakiej żyje Hesia – przesądzają o jej dalszej drodze życiowej: dziewczyna będzie albo kołtunem jak Dulska, albo kamuflującą się zręcznie kokotą – jak Juliasiewiczowa. Mela Mela jest jedyną pozytywną postacią dramatu. Naiwna, ciepła, dobra, gotowa rozdawać miłość i łaknąca miłości – jest jednak zbyt słaba, by wpłynąć na postawę swoich krewnych lub chociażby obronić siebie przed ich wpływem. Zdominowana przez zaborczą Hesię – na pół świadomie ucieka w chorobę. Postawa Meli oceniana jest przez otoczenie (zwłaszcza Hesię i Juliasiewiczową) jako głupota. Cyniczne intrygantki nie dostrzegają, że młodzieńcza egzaltacja Meli kryje w sobie pokłady bezinteresowności, czystości uczuć, dobroci, szczerości. Najszlachetniejsze intencje Meli nie mogą bowiem zostać zaakceptowane ani zrozumiane. Spośród wszystkich osób dramatu jedna Mela potraktowała serio sytuację Hanki, próbując dostosować swoje dziecięce, zaczerpnięte z romantycznej literatury wyobrażenia o życiu do tego, co wydarzyło się w jej rodzinie. Słaba fizycznie i psychicznie, tak różna od otoczenia, pozbawiona drapieżnego egoizmu Mela przypomina naznaczone piętnem śmiertelnej choroby postaci dziecięce z nowel Prusa czy Sienkiewicza. Los Meli, jej dalsze życie pomiędzy Dulskimi, zdaje się przesądzony, chociaż Zapolska pozostawia tę kwestię otwartą. Nieprawdopodobne jest, by zastraszona Mela zechciała, czy nawet potrafiła, skorzystać z rady udzielonej jej – najżyczliwiej, chociaż nie bez ironii – przez starszego brata: To źle. Panna Dulska powinna iść naprzód tak... rozumiesz. Ktoś potrąci – ty jego... to powinna być nasza zasada. Jak najwięcej miejsca. Für die obere zehn tausend MiIIionen kołtunen! (Dla górnych dziesięciu tysięcy kołtunów) (II/7). Niełatwo jednak będzie Meli obronić się przed „dulszczyzną”. Braku akceptacji nie zrównoważą słowa Hanki, wypowiedziane przez nią w momencie opuszczenia domu; Całuję rączki panience.., jedna panienka tu co warta. Niech się ta panience powodzi... a innym, to niech... (III/l4). Alternatywą wydaje się jedynie smutna prognoza: Nie – ja pójdę do klasztoru (II/7). Juliasiewiczowa Juliasiewiczowa stanowi młodsze i bliższe „modernistycznemu” duchowi epoki wcielenie swojej ciotki. Jej postawa, tak bliska Dulskiej, wskazuje, że kołtuństwo nie jest przyporządkowane jednemu tylko pokoleniu i może przybierać różne formy. Inteligentna, młoda, elegancka, „szumiąca” jedwabną bielizną dama, na jaką pozuje Juliasiewiczowa – reprezentuje bowiem te same cechy, co tytułowa postać dramatu. Juliasiewiczowa jest świadoma swojej dwulicowości, kłamie przed światem, ale nie przed sobą. Co więcej, własna i cudza hipokryzja śmieszy ją i bawi, dopóki jest dla niej wygodna. Bez skrupułów manipuluje ludźmi, jest przy tym znakomitym przykładem zdolności adaptacyjnych. Ponieważ Zapolska wyposażyła Juliasiewiczową w większą dozę inteligencji, poczucia humoru, ogłady i urody – skłonni jesteśmy ją akceptować. W rzeczywistości postać tę należałoby oceniać gorzej od samej Dulskiej – bo jest w swoich działaniach skuteczniejsza, nie ma skrupułów, a za to więcej sprytu i potrafi lepiej się maskować. Zapolska zwraca uwagę, że dulszczyzna nie zawsze musi objawiać się w podartym szlafroku i nieświeżych papilotach. Zbyszko Zbyszko jest jedną z najbardziej skomplikowanych i niejednoznacznych postaci w dramacie. Nieodrodny syn swojej matki, genetycznie wyposażony we wszystkie jej cechy, demonstruje równocześnie bunt przeciw kołtunerii. Jego agresywna wobec otoczenia (ale i w stosunku do samego siebie) autoironiczna postawa wynika z rozdarcia pomiędzy wartościami wyniesionymi z domu rodzinnego a modelem życia cyganerii końca wieku. Zbyszko czuje się niespełnionym artystą (nawet złośliwa Juliasiewiczowa wyraża podziw dla jego gry na pianinie) spętanym przez konwenanse. Uosobieniem zła jest dla niego matka, dlatego też przy każdej okazji próbuje się jej przeciwstawić: lekceważy pracę, łatwo przepuszcza zarobione pieniądze, robi długi, romansuje, bawi się, spędza noce poza domem. Forma, jaką przybrał bunt Zbyszka, nie ma nic wspólnego z dojrzałością, jest jednak wystarczająco dotkliwa, by Dulska odczuła własną bezsiłę. Do swojej postawy Zbyszko dorabia sobie swoistą motywację: alkohol i łatwe kobiety, z którymi spędza noce, to według niego sposób na uwolnienie się spod tyranii matki oraz metoda duchowego i intelektualnego wyzwolenia. Młodzieniec oczywiście zdaje sobie sprawę, iż buntując się przeciwko jednemu konwenansowi, w rzeczywistości wpada w drugi. Ma też gorzką świadomość, że jego „artyzm” nie jest najwyższej próby. Miota się więc w zaklętym kole, czując, że im bardziej sprzeciwia się „kołtunowi”, tym bardziej mu ulega: Bom się urodził po kołtuńsku, aniele! Bo w łonie matki już nim byłem – bo żebym skórę zdarł z siebie, mam tam pod spodem, w duszy, całą warstwę kołtunerii, której nic wyplenić nie zdoła. Coś, taki nowy, taki inny walczy z tym podstawowym – szarpie się, ciska. Ale ja wiem, że to do czasu, że ten kołtun rodzinny weźmie mnie za łeb, że przyjdzie czas, gdy ja będę Felicjanem, będę odbierał czynsze, będę... no... Dulskim, pra-Dulskim, ober-Dulskim, że będę rodził Dulskich, całe legiony Dulskich – będę miał srebrne wesele i porządny nagrobek, z dala od samobójców I nie będę zielony, ale nalany tłuszczem i nalany teoriami, i będę mówił dużo o Bogu... (I/12). Co więcej – Zbyszko jest doskonale świadomy tego, że w gruncie rzeczy powiela postawę i akceptuje hierarchię wartości uznawanych przez środowisko, z którym rzekomo walczy. Romansując z Hanką, nie traktuje jej przecież jak równej sobie partnerki, jest więc wobec niej tak samo okrutny i nieuczciwy, jak Dulska. Hanka jest dla niego najpierw rodzajem atrakcyjnej zabawki erotycznej: ...każda kobieta to fortepian – tylko trzeba umieć grać... (I/12). Potem – uwiedziona dziewczyna staje się pretekstem do wszczęcia otwartego buntu przeciwko matce i uratowania twarzy przed samym sobą: Ja chciałem raz zetrzeć w proch to podłe, to czarne, co tu jest duszą złych czynów w tych ścianach. Chciałem raz wziąć się za bary z tym czymś nieuchwytnym i... (III/8). O tym, jak bardzo mimo wszelkich demonstracyjnych gestów Zbyszko związany jest z matką, możemy się przekonać, obserwując jego reakcję na ujawnioną przez Juliasiewiczową strategię Dulskiej, mającą na celu zatrzymanie go w domu. W gruncie rzeczy Zbyszko nie spodziewał się, że Dulska zdolna jest do takiego cynizmu, że będzie potrafiła tak instrumentalnie potraktować nie tylko służącą, ale i własnego syna. Jego postanowienie o zawarciu małżeństwa z Hanką nie było wynikiem wyznawanych przez niego zasad moralnych, lecz zemstą na matce. Również i w tym wypadku sama dziewczyna została przez niego użyta jako przedmiot, narzędzie, dzięki któremu może odegrać się na Dulskiej za przeżyty szok i upokorzenie. Nie sposób z całą pewnością rozstrzygnąć, w jakim stopniu przyczyną klęski Zbyszka jest jego słabość, a w jakim – samozakłamanie, dwulicowość. O jego braku odporności psychicznej i słabości charakteru świadczy niewątpliwie to, jak skwapliwie pozwala sobą kierować – najpierw Dulskiej, a potem Juliasiewiczowej. Wyraźnie widać, iż zgodnie z postawioną wcześniej samemu sobie diagnozą – Zbyszko jest znakomitym kandydatem na przyszłego pantoflarza, Felicjana. Ale wybuchy słów, które młodzieniec wyrzuca z siebie w rozmowie z Juliasiewiczową, przydługie tyrady naszpikowane modną terminologią, mogą zarazem wskazywać, że bohater po aktorsku zgrywa się przed otoczeniem i przed samym sobą. Jest, w zachowaniu i słownictwie Zbyszka coś nieautentycznego, jakby – krzycząc – sam siebie chciał przekonać o swoich racjach i w samym sobie zagłuszyć strach, wątpliwości, podłość charakteru. Hanka W pierwszych scenach dramatu nic jeszcze nie zapowiada, że ciemna, zastraszona, całkowicie uzależniona od swojej pani służąca odegra w tym domu tak poważną rolę. Zachowanie Hanki z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się nieco nieprawdopodobne, tym bardziej, że – jak opowiada później z dumą Tadrachowa – Hanka pochodzi wprawdzie z rodziny ubogiej, ale jest „ślubną”, gospodarską córką. Być może Zapolska celowo – dla wzmocnienia późniejszego efektu chciała podkreślić dystans, dzielący dziewczynę od rodziny Dulskich. Tak naprawdę zresztą w pierwszych scenach nie mamy okazji dobrze przyjrzeć się Hance, pojawia się ona tylko niczym milczący cień i w ciszy wypełnia rozkazy swojej pani – kwestie przez nią wypowiadane sprowadzają się do posłusznego przytakiwania gospodyni i wypełniania jej poleceń. Dzięki takiej konstrukcji postaci Hanka tym dobitniej ujawni swoją indywidualność i siłę w zakończeniu sztuki. Postać Hanki ujęta jest prawie całkiem realistycznie, niemal bez satyrycznych przejaskrawień, których Zapolska nie szczędzi przecież pozostałym bohaterom dramatu. Gwałtowna przemiana sytuacji dziewczyny (służąca – panią) to chwyt komediowy, o wielowiekowej tradycji, ale późniejszy bunt Hanki, jej nieoczekiwana wewnętrzna siła i godność – zaskakują chyba nie tylko Dulską, ale i widzów.

Bohaterowie dramatu "Moralność pani Dulskiej"

Materiały

Rodzaje kontraktów futures Zróżnicowanie kontraktów terminowych ze względu na rodzaj instrumentów bazowych jest ogromne. Tylko w Stanach Zjednoczonych w obrocie znajduje się około stu rodzajów kontraktów. Można je sklasyfikować w kilku podstawowych grupach. 1) Zboża i rośliny oleiste Kontrakty na zboża i rośliny oleiste należą do najstarszych kontraktów terminow...

Problematyka "Konrada Wallenroda" Problematyka  Dylematy moralne i tragizm postaci reprezentującej układ zbieżny z konfliktem etycznym współczesnego autorowi społeczeństwa (zmagania moralne spiskowców polskich i rosyj-skich lat dwudziestych; stwierdzenie jednego z powstańców 1830 r.:“Słowo stało się cia-łem, a Wallenrod - Belwederem”): • miłość do ojc...

Refiling - umowa, definicja REFLING Refling jest to odmiana umowy leasingu, której przedmiotem jest sprzęt komputerowy. Istota tradycyjnego leasingu środków trwałych, polega na tym, że po spłacie ostatniej raty leasingobiorca ma z reguły, choć nie zawsze, prawo do wykupu przedmiotu leasingu. Wykup przedmiotu leasingu jest cechą charakterystyczną leasingu finansoweg...

Wieś i jej mieszkańcy w nowelach pozytywistycznych W pozytywizmie, obok rozwijającej się twórczości powieściowej, dużą popularnością cieszyły się licznie pisane nowele. Te krótkie, pisane prostym językiem opowiadania miały za zadanie zaznajomić czytelnika z problemami dotyczącymi tych najbiedniejszych, prostych, niewykształconych ludzi - mieszkańców wsi. Oczywiście wieś nie była jedyną kwestią, ...

Przyczyny wyboru firmy leasingowej przez dealerów 1. renoma firmy leasingowej 2. szybkie płatności 3. szybokość załatwiania transakcji 4. dobre warunki leasingu 5. bliskie przedsiębiorstwo firmy leasingowej 6. przekonujący przedstawiciel 7. lepsze prowizje i oferta 8. popularność wśród klientów 9. niewielka ilość wymaganych dokumentów. Niewłaściwe sformułowanie umowy leasingowej może s...

Obraz śmierci i umierania w literaturze średniowiecza Obraz śmierci i umierania w literaturze średniowiecza. Przede wszystkim musimy zaznaczyć, że życie, dla ludzi średniowiecza, było jedynie etapem przejściowym w wędrówce człowieka do raju. Hasło tej epoki to „Memento mori”, czyli – pamiętaj, że umrzesz, a także „Vanitas vanitatum et omnia vanitas” – idea ep...

Porównanie postawy Walerego i Antenora Walery („Powrót posła”) jako sarmata oświecony. Porównanie postawy Walerego i Antenora („Odprawa posłów greckich”) Walery: patriota, cieszy się z działalności sejmu, rozumie potrzebę reform politycznych i społecznych. Głosi konieczność zniesienia liberum veto, wolnej elekcji i poddaństwa chłopów. Potępia szlachtę sa...

Mowa pożegnalna absolwentów W imieniu wszystkich tegorocznych absolwentów mamy zaszczyt złożyć podziękowania całemu gronu pedagogicznemu, na czele z dyrekcją, a przede wszystkim naszym wspaniałym wychowawczyniom. Drodzy nauczyciele, wychowawcy ! Dziękujemy Wam serdecznie za trud i serce, jakie nam okazaliście. Wiemy, iż często sprawialiśmy kłopoty. Mamy nadzieję, że zapom...