Pamięć zbrodni i pamięć zwycięstwa A więc już wtedy Edelman nie przystawał do heroicznych wzorców, nie nadawał się na bohatera, nie mieścił się w kanonach legendy. Jest zasadnicza różnica między relacją uczestnika bitwy pod Monte Cassino, Wańkowicza, a relacją uczestnika powstania w gettcie, Edelmana. Wańkowicz celowo pomija wszystko, co nie miałoby służyć budowaniu legendy wielkiej bitwy. Jego dokumentacja jest rzetelna i prawdziwa, ale opowieść nie wikła wydarzeń historiami, które by miały umniejszyć rangę sprawy. Tak na przykład pisze wielki reporter w rozdziale pt. „Walczące dzieci”: „Idąc na porcje, pisali: Mamusiu – jeżeli nie wrócę, proszę się nie martwić”. Żołnierze śpiewają „Jeszcze Polska nie zginęła”, kiedy zabrakło amunicji, a niemieckie karabiny przeczesują teren, wyławiając raz po raz którego z bohaterów. Książka ta w całości była podporządkowana idei eksponowania bohaterstwa. A teraz przypadek Stroopa według przekazu Kazimierza Moczarskiego: otóż w specyficzny dla siebie sposób podtrzymuje Jurgen Stroop legendę hitleryzmu, głosząc przy okazji wkute na pamięć hasła: „Ordnung muß sein!”, „Befehl ist Befehl!” oraz „Meine Ehre heisst True!”. Tenże Stroop przekonuje swojego słuchacza, że posiada idealną pamięć: „Zatarło się wiele szczegółów z mojego życia. Widać, że mózgownica nie działa najgenialniej. Zresztą byłem przeciętnym człowiekiem. Zawsze wkuwałem w szkole i na kursach, a później, jako dorosły, musiałem notować rozmaite dane. Ale raport o likwidacji warszawskiego getta mam wydrukowany w głowie. Po prostu go widzę, strona po stronie. Musiałem być wtedy w transie, który utrwalił na zawsze wszystkie przeżycia tamtych dni.” Z kolei bohater dzieła Hanny Krall jawi nam się jako ktoś, kto nie pozostawia suchej nitki na każdym „kandydacie na bohatera”. Siebie zresztą też nie oszczędza, ale on – obala pomniki, które postawiła już ludzka świadomość, a także wartość tych, które już są – fizyczne: „Nad grobami Michała Klepfisza, Abraszy Bluma i tych z Zielonki stoi pomnik. Wyprostowany mężczyzna z karabinem w jednej i granatem w drugiej, wzniesionej ręce, u pasa ma ładownice, u boku torbę z mapami, a przez pierś rzemień. Żaden z nich nigdy tak nie wyglądał, nie mieli karabinów, ładownic ani map, poza tym byli czarni i brudni, ale na pomniku jest tak, jak pewnie być powinno. Na pomniku jest jasno i pięknie.” Edelman odznacza się równie doskonałą pamięcią jak jego kat, stojący po drugiej stronie muru. Ale ta pamięć nie pozwala mu zamienić walk powstańczych w heroiczną Iliadę czy Odyseję. Wali prosto z mostu o wydarzeniach, które czasami wręcz kompromitowały powstańców. Była na przykład scena, w której naprzeciw powstańcom ruszyli trzej parlamentariusze niemieccy z propozycją zakończenia walk. Mimo odwiecznej tradycji powstańcy nie uszanowali statusu parlamentariuszy i zastrzelili ich. Edelman bez żadnych zahamowań uzasadnia ten postępek: „Ponieważ trzej Niemcy to byli dokładnie ci sami, co wywieźli już do Treblinki czterysta tysięcy ludzi, tyle tylko, że przyczepili sobie białe kokardy...”. Natomiast Jürgen Stroop, który przecież nie sprzeciwiał się szyb¬kiemu likwidowaniu jeńców amerykańskich przez swoich podko¬mendnych, nazwał tamten wypadek z getta „bandyckim”. Jemu nie mieściło się w głowie, że ktoś może zastrzelić niemieckich parlamentarzystów. Morderstwo na Amerykanach to inna sprawa, wszak nie mieli oni białych „wizytówek”. Edelman wytrwale odbrązawiał utrwalony w powszechnym przekazie archetyp. Do czasu jego wyznań powstanie trwało w ludzkiej świadomości zbiorowej wciąż jako legenda. Jego dewizą stało się natomiast powie¬dzenie, że „nie poświęca się życia dla symboli”. Właśnie o funkcji symbolu opowiada swojej reporterce: „Pokazywali dziś w telewizji Krystynę Krahelską. Też miała jasne włosy. Pozowała Nitschowej do pomnika Syreny, pisała wiersze, śpie¬wała dumki i zginęła w powstaniu warszawskim wśród słoneczników. Jakaś pani opowiadała o niej, że biegła przez ogrody... Jest więc ciepły, sierpniowy dzień. Ona upięła sobie z tyłu te długie Jasne włosy. Napisała »Hej chłopcy, bagnet na broń«, opatrzyła rannego, a teraz biegnie w słońcu. Cóż to za piękne życie i piękna śmierć. Prawdziwie estetyczna śmierć... Śmierć z głodu byłaby równie nieestetyczna jak życie”.
Pamięć zbrodni i pamięć zwycięstwa w "Zdążyć przed Panem Bogiem"
Pamięć zbrodni i pamięć zwycięstwa A więc już wtedy Edelman nie przystawał do heroicznych wzorców, nie nadawał się na bohatera, nie mieścił się w kanonach legendy. Jest zasadnicza różnica między relacją uczestnika bitwy pod Monte Cassino, Wańkowicza, a relacją uczestnika powstania w gettcie, Edelmana. Wańkowicz celowo pomija wszystko, co nie miałoby służyć budowaniu legendy wielkiej bitwy. Jego dokumentacja jest rzetelna i prawdziwa, ale opowieść nie wikła wydarzeń historiami, które by miały umniejszyć rangę sprawy. Tak na przykład pisze wielki reporter w rozdziale pt. „Walczące dzieci”: „Idąc na porcje, pisali: Mamusiu – jeżeli nie wrócę, proszę się nie martwić”. Żołnierze śpiewają „Jeszcze Polska nie zginęła”, kiedy zabrakło amunicji, a niemieckie karabiny przeczesują teren, wyławiając raz po raz którego z bohaterów. Książka ta w całości była podporządkowana idei eksponowania bohaterstwa. A teraz przypadek Stroopa według przekazu Kazimierza Moczarskiego: otóż w specyficzny dla siebie sposób podtrzymuje Jurgen Stroop legendę hitleryzmu, głosząc przy okazji wkute na pamięć hasła: „Ordnung muß sein!”, „Befehl ist Befehl!” oraz „Meine Ehre heisst True!”. Tenże Stroop przekonuje swojego słuchacza, że posiada idealną pamięć: „Zatarło się wiele szczegółów z mojego życia. Widać, że mózgownica nie działa najgenialniej. Zresztą byłem przeciętnym człowiekiem. Zawsze wkuwałem w szkole i na kursach, a później, jako dorosły, musiałem notować rozmaite dane. Ale raport o likwidacji warszawskiego getta mam wydrukowany w głowie. Po prostu go widzę, strona po stronie. Musiałem być wtedy w transie, który utrwalił na zawsze wszystkie przeżycia tamtych dni.” Z kolei bohater dzieła Hanny Krall jawi nam się jako ktoś, kto nie pozostawia suchej nitki na każdym „kandydacie na bohatera”. Siebie zresztą też nie oszczędza, ale on – obala pomniki, które postawiła już ludzka świadomość, a także wartość tych, które już są – fizyczne: „Nad grobami Michała Klepfisza, Abraszy Bluma i tych z Zielonki stoi pomnik. Wyprostowany mężczyzna z karabinem w jednej i granatem w drugiej, wzniesionej ręce, u pasa ma ładownice, u boku torbę z mapami, a przez pierś rzemień. Żaden z nich nigdy tak nie wyglądał, nie mieli karabinów, ładownic ani map, poza tym byli czarni i brudni, ale na pomniku jest tak, jak pewnie być powinno. Na pomniku jest jasno i pięknie.” Edelman odznacza się równie doskonałą pamięcią jak jego kat, stojący po drugiej stronie muru. Ale ta pamięć nie pozwala mu zamienić walk powstańczych w heroiczną Iliadę czy Odyseję. Wali prosto z mostu o wydarzeniach, które czasami wręcz kompromitowały powstańców. Była na przykład scena, w której naprzeciw powstańcom ruszyli trzej parlamentariusze niemieccy z propozycją zakończenia walk. Mimo odwiecznej tradycji powstańcy nie uszanowali statusu parlamentariuszy i zastrzelili ich. Edelman bez żadnych zahamowań uzasadnia ten postępek: „Ponieważ trzej Niemcy to byli dokładnie ci sami, co wywieźli już do Treblinki czterysta tysięcy ludzi, tyle tylko, że przyczepili sobie białe kokardy...”. Natomiast Jürgen Stroop, który przecież nie sprzeciwiał się szyb¬kiemu likwidowaniu jeńców amerykańskich przez swoich podko¬mendnych, nazwał tamten wypadek z getta „bandyckim”. Jemu nie mieściło się w głowie, że ktoś może zastrzelić niemieckich parlamentarzystów. Morderstwo na Amerykanach to inna sprawa, wszak nie mieli oni białych „wizytówek”. Edelman wytrwale odbrązawiał utrwalony w powszechnym przekazie archetyp. Do czasu jego wyznań powstanie trwało w ludzkiej świadomości zbiorowej wciąż jako legenda. Jego dewizą stało się natomiast powie¬dzenie, że „nie poświęca się życia dla symboli”. Właśnie o funkcji symbolu opowiada swojej reporterce: „Pokazywali dziś w telewizji Krystynę Krahelską. Też miała jasne włosy. Pozowała Nitschowej do pomnika Syreny, pisała wiersze, śpie¬wała dumki i zginęła w powstaniu warszawskim wśród słoneczników. Jakaś pani opowiadała o niej, że biegła przez ogrody... Jest więc ciepły, sierpniowy dzień. Ona upięła sobie z tyłu te długie Jasne włosy. Napisała »Hej chłopcy, bagnet na broń«, opatrzyła rannego, a teraz biegnie w słońcu. Cóż to za piękne życie i piękna śmierć. Prawdziwie estetyczna śmierć... Śmierć z głodu byłaby równie nieestetyczna jak życie”.
Materiały
Różne postawy wobec Boga i świata w literaturze
3. Od afirmacji do kontestacji. Literackie sposoby różnych postaw wobec Boga i świata.
Wizja Boga i świata stworzonego przez niego, różnie przekształcana w literaturze, bierze się oczywiście z Biblii. Już w Księdze Świętej Bóg ma różne oblicza – raz jest srogim Ojcem karzącym, innym razem jest miłosierny i wybaczający.
W surowym śred...
Grupa celowa - definicja, etapy powstania grup
Grupa celowa – która została w sposób świadomy zorganizowana dla osiągnięcia jakiegoś celu lub grupy celów. W grupie celowej nie ma więzi osobistej ma ona charakter więzi rzeczowej, ta więź ma charakter ponadosobowy. Ludzie muszą się podporządkować tej więzi rzeczowej, styczności osobiste i postawy emocjonalne mają charakter drugoplanowy i...
Statystyka regionalna
Statystyka regionalna – bada ona:
1. zagadnienia ludnościowe tj. liczba, rozmieszczenie, przekroje strukturalne (wiek, płeć, wykształcenie
2. czynniki wzrostu gospodarczego tj. zatrudnienie, majątek trwały, inwestycje
3. struktura produkcji i usług – ocena ilościowa i jakościowa, przemysł rolniczy, hutniczy, górniczy
4. statystyk...
Przestrzenna samoorganizacja
Przestrzenna samoorganizacja.
Sposób w jaki złożone systemy przechodzą od jednej struktury do innej, od jednego porządku do innego. Rozważamy systemy, które:
1. są otwarte na przepływy dóbr, osób i informacji,
2. znajdują się w stanie odległym od równowagi,
3. odznaczają się występowaniem nieliniowości (korzyści skali, korzyści lokalizacji i...
Dokładna charakterystyka "Ludzie stamtąd"
\"Ludzie stamtąd\" czyli spoza rodzinnego domu, spoza dworu, \"nie stąd\", żyjący obok, a więc ludzie z folwarku, z czworaków, z kolonii, z największej nędzy i biedy. Są to ludzie z najbliższego otoczenia dworu, stykający się z dworem na co dzień i tkwiący jednocześnie w życiu własnym, które, choć toczy się blisko dworskiego, jest tak od niego r...
Twórczość Marka Hłaski
Twórczość Marka Hłaski.
Marek Hłasko to człowiek - legenda, mit naszej powojennej literatury. To co napisał jeszcze w kraju było kompletną rewolucją w prozie, zapewniło mu miano nowatora. To jak żył za granicą, wciąż tęskniąc za krajem i to, jak umarł w niejasnych okolicznościach w hotelu w Wiesbaden sprawiło, iż biografię jego można określić...
Kolory w reklamie - psychologia
Kolor w reklamie
Najistotniejszym czynnikiem kształtującym nastrój każdej reklamy są barwy, które ściśle się wiążą z cechami przedstawianego produktu i przywodzą na myśl konkretne skojarzenia i odczucia. Mogą również być wizytówką firmy, tak jak logo. Kolorem można wyrazić smak, zapach, temperament, emocje, opisać w zasadzie wszystkie cechy i s...
Historia wojny trojańskiej
1. Wesele Tetydy i Peleusa.
przybycie niepożądanego gościa - Eris,
kłótnia bogiń o jabłko,
przyznanie jabłka Afrodycie.
2. Igrzyska w Troi.
zwycięstwo Parysa,
powrót Parysa do rodziny królewskiej.
3. Porwanie Heleny. Postanowienie wojny.
odprawa posłów greckich,
Ifigenia uratowana przez Artemidę,
konieczność udziału...