Motyw Błazna w literaturze



Błazen Błazen - 1) komik występujący w cyr¬ku, klown; 2) człowiek niepoważny, ośmieszający się, kompromitujący się, będący pośmiewiskiem; 3) postać wy¬stępująca na dworach królewskich - tre-fniś, wesołek, komik. Bardzo często jednak postać błazna - wielkiego prze¬śmiewcy kojarzono z mędrcem. W każdej niemal mitologii (polinezyjs-kiej, babilońskiej, chińskiej, greckiej, egipskiej) obok postaci bohaterów wy¬stępują postacie niepoważne, stanowią¬ce dla tych pierwszych przeciwwagę. Bohater pozytywny - to symbol dobra, mądrości, światła i porządku, demonicz¬ny lub komiczny dubler - to obraz zla, glupoty, ciemności, chaosu (M. Słowiń¬ski „Błazen"). W mitologii greckiej: - 1) Dionizos (rzymski Bachus) - bóg wina, płodnych sił natury, plonów. Podróżował zawsze w otoczeniu wesołego, hałaśliwego orszaku bachantek, satyrów, selenów i nimf. Obrzędy ku czci Dionizosa miały charakter orgiastyczny, falliczny, gdy dozwolone były wszelkie czyny i gwał¬cony był naturalny porządek rzeczy, wiele spraw „stawiano na głowie", czy¬niąc wszystko na opak. Jak pisze Cail-lois („Żywioł i ład"), to naruszenie harmonii, chaos, miały charakter oczy¬szczający. 2) Odyseusz ma wiele cech błazna i mędrca (np. stoicy uważali go za mędrca). Z mitologii i „Odysei" Homera znany jest jako bohater po¬trafiący sobie radzić w każdej sytuacji, jego podstępy są zawsze inteligentne i skuteczne, choć często zawierają ele¬menty ośmieszenia przeciwnika (np. aby nakłonić Achillesa do udziału w wojnie lub aby wydostać się z jaskini cyklopa Polifema, czy też by przepłynąć obok wyspy syren: posłuchać śpiewu i ocalić statek). Nie bez powodu przydo¬mek „Ulisses" (rzymska wersja Odyseu-sza) nosił Zagłoba. J. Bedier (oprać.) „Dzieje Tristana i Izoldy" - Jak na każdym dworze królewskim, tak i na dworze króla Mar¬ka jest błazen. Nazywa się Frocyn, jest karłem, stąd pewnie jego szczególna złośliwość. To on podpowiedział królo¬wi podstęp, którego zadaniem było wy¬kazanie niewierności Izoldy i zdrady Tristana (wysypanie mąką przestrzeni między łóżkami kochanków). F. Yillon „Wielki Testament" - Yil-lona określano mianem „króla włóczę¬gów", „poetą spod szubienicy". Stwo¬rzył on wizerunek człowieka końca śre¬dniowiecza, który mając świadomość ulotności życia, przemijania (np. ballada „Żale pięknej płatnerki" lub „Ballada o paniach minionego czasu"), chce z niego czerpać pełnymi garściami, stąd jego zachwyty nad jędrnym cycuszkiem i krągłym zadkiem, stąd też jego swawo¬lne i sprośne zabawy z grubą Małgośką. W okresie średniowiecza i renesansu odpowiednikiem starożytnych Dionizji (czy saturnaliów) był karnawał. Był to okres, gdy zanikały wszystkie hierar-chie, zawieszano przywileje, nadchodził czas wspólnej zabawy. Głównym ele¬mentem święta był śmiech, który uwal¬niał od ascezy, pokuty, dogmatów i na¬kazów, który wywracał także cały świe¬cki i kościelny porządek. Stałym ele¬mentem karnawału było odwrócenie ról i obieranie tymczasowego króla, tzn. koronowanie osła lub błazna. W kar¬nawałowych korowodach na odpustach i jarmarkach przewijały się postacie wielkoludów i liliputów, królów i błaz¬nów. W kulturze średniowiecza i rene¬sansu błazen należy do ścisłej kasty ulicznych śmieszków, nadwornych tref-nisiów. W tym okresie pojawia się jako oznaka błaznowości kaptur z dzwonecz¬kami, barwny, jaskrawy strój. Do szcze¬gólnych wydarzeń karnawału należały świata błaznów lub ich regionalne od¬miany - święto głupca czy osła. Wszyst¬kie gry święta błaznów stanowiły grotes¬kową degradację różnych obrzędów i symboli religijnych czy państwowych. Np. ołtarz zastępowano stołem karcze¬mnym, odprawiano liturgię graczy, pija¬ków, a błazeńskiemu biskupowi kadzo¬no dymem ze starych butów. Wszystko odbywało się wśród tańców, pijatyki, sprośnych pieśni. (Por. np. Bruegla „Walkę postu z karnawałem", Boscha „Okręt błaznów"). Bardzo popularnym bohaterem literatury średniowiecza i wczesnego renesansu stał się Marchołt, bohater apokryficznej opowieści ludo¬wej o sprytnym i rubasznym prostaku, płatającym figle możnym tego świata. Polskiej adaptacji takiego tekstu doko¬nał Jan z Koszyczek (1521 r.) pt. „Roz mowy, które miał król Salomon mądry z Marchołtem grubym a sprośnym". Obraz Marchołta jest przeciwstawie¬niem obowiązujących w epoce wzor¬ców: wzrost Marchołta byt krótki, maty a miąższy, głowę miał wielką, czoło szerokie, uszy kosmate, ręce jakby klocki (...), oblicze jakoby u ośla, włosy jakoby na koźle. Rubaszny i chytry wieśniak w rozmowie z mędrcem zapędza go w kozi róg. Król zadaje prostakowi wiele zagadek, które ten rozwiązuje, wystawiając mędrca na pośmiewisko. Skazany na szubienice, prosi chytrze króla, by mógł sobie wybrać drzewo, na którym zawiśnie, nie może jednak zna¬leźć odpowiedniego i w ten sposób unika stryczka. Marchołt jest jakby od¬wrotnością (sobowtórem) komiczną mą¬drego Salomona. Innym wcieleniem błazna był Sowizdrzał, który pojawił się na przełomie XV i XVI w. w Niem¬czech. Przedstawiano go na koniu, trzy¬mającego w jednej ręce okrągłe zwier¬ciadło, w drugiej sowę. Polski tekst z 1515 r., pt. „Sowiźrzał kratofilny i śmieszny". Sowizdrzał urodził się w Saksonii, a później wędrował przez całą Europę. Jest to zbiór około stu błazeńskich opowiadań o przygodach, które ma wędrowny wesołek. Ulubio¬nym żartem Sowizdrzała jest dosłowne i dokładne wykonywanie poleceń. Robi on głupców z księży, mistrzów uniwer-syteckich, królów. Jego śmiech ma przy tym właściwości dydaktyczne, nigdy nie jest pustym śmiechem. Postać ludowego prześmiewcy zainspirowała powstanie w Polsce nurtu literatury sowizdrzals¬kiej pochodzenia plebejskiego. J. Kochanowski „Człowiek boże ig¬rzysko" - Człowiekowi się zdaje, że wszystko może sobie w życiu zaplano¬wać, że cały świat został stworzony dla niego, gdy mu tylko dłużej szczęściesprzyja, staje się zarozumiały i hardy, uważa, że jest prawie równy Bogu. Takich ludzi Kochanowski nazywa bła¬znami (próżno to, błaznów pełno wszę¬dzie), ponieważ człowiek jest tylko za¬bawką, marionetką (łątką) w rękach Boga (i Fortuny), więc duma człowieka i jego wyobrażenie o własnej wielkości są po prostu błazeńsko śmieszne. Por. też fraszkę „O żywocie ludzkim". Erazm z Rotterdamu „Pochwała Głu¬poty" -Nowością jest mówienie o spra¬wach poważnych (religii, filozofii, pań-stwie) w poetyce błazna. Erazm z głup¬ca, błazna, wesołka uczynił postać pozy¬tywną. Sam pomysł jest błazeński, bo oto pogardliwie dotychczas odbierana postać głupca, którego surowo oceniano za jego grzeszne, niegodne postępki, uzyskuje w utworze prawo wydawania sądów na temat Kościoła, wiedzy, na¬uki. Narratorem jest błazen Głupota, który pozwala sobie na ostrą krytykę duchowieństwa (kupczenie świętościa-mi, zachłanność, kłótliwość). Po raz pierwszy pojawia się w literaturze bła¬zen, który w rzeczywistości jest mędr¬cem, bo błazeńska forma mówienia pra¬wdy to margines wolności mędrca - człowieka mądrego, humanisty, który błazeńska maskę wkłada po to, by roz¬prawić się ze złem na świecie. F. Rabelais „Gargantua i Pantagruel" - Gargantua jest wielkim żarłokiem i opojem, ale jednocześnie człowiekiem dobrodusznym, wzbudzającym śmiech olbrzymem. Jest on ojcem Pantagruela. Kolejne przygody bohaterów tej powie¬ści fantastycznej w pięciu księgach (np. podróż na kobyle do Paryża, spór z Sor¬boną o dzwony Katedry Notre Damę, które zostały zawieszone na szyi koby¬ły) służą do pokazania w sposób błazeń¬ski (satyryczny) ujemnych zjawisk w społeczeństwie (np. krytyka zakonów, scholastycznego nauczania, tyranii rzą-dzących). W. Szekspir „Henryk IV" i „Henryk V" - Postać Falstaffa, wzorowana na żoł-nierzu-samochwale Plauta, łączy w so¬bie jednocześnie cechy komizmu i tragi-zmu. Rubaszny i jowialny bohater mówi o sobie: Nie tylko sam jestem dowcipny, ale i drugim daję dowcip. Jego humor (niekiedy prostacki) burzy powagę świata przedstawionego, niesie śmiech łagodzący gorzką prawdę o życiu. A jed¬nak Falstaff (niejako mistrz przyszłego Henryka V), tak lubiany przez wszyst¬kich, otoczony gronem przyjaciół, pozo¬stanie sam, kiedy opuści go młody kró-lewicz. Patrz: śmierć (bohaterów literac¬kich). W. Szekspir „Hamlet" - W scenie na cmentarzu, gdy grabarze wykopują z ziemi czaszkę, która przeleżała w niej dwadzieścia trzy lata, Hamlet dowiaduje się, że była to czaszka Yoricka, błazna królewskiego. Z wypowiedzi księcia można wywnioskować, że Hamlet dob¬rze pamięta Yoricka. Wspomina jego żarty, fantazję, piosenki. Mówi, jak ser-deczne stosunki łączyły go z błaznem, który - jak można przypuszczać - był dla Hamleta bardzo czuły, serdeczny (tysiące razy woził mnie na grzbiecie (...), te wargi całowałem sam nie wiem ile razy). Trzymając czaszkę Yoricka, Hamlet snuje rozważania na temat prze¬mijania. W pytaniu do Horacia (myślisz, Że Aleksander Wielki tak samo wyglądał w ziemi?) zawarta jest sugestia, że śmierć zrównuje błazna i króla. Patrz: przemijanie. W. Szekspir „Król Lear" - Odtrącone¬mu przez córki i błąkającemu się po kraju Learowi towarzyszy jego błazen. Trefniś próbuje pocieszyć i rozweselić swojego pana, ale wielokrotnie wypo¬wiada także bardzo gorzkie uwagi na temat świata i natury człowieka. J. Słowacki „Kordian" - Błazeńsko ukazana została scena wizyty Kordiana u papieża, który przedstawiony został groteskowo: wygłasza frazesy, macha chusteczką, nie może zapanować nad błazeństwami papugi, która wykrzykuje wersety biblijne. Papież, rozmawiając z papugą, śmiechem pokrywa zmiesza¬nie sytuacją, której się nie spodziewał. Do papugi mówi: precz szatanku!, precz Luterku, a Kordiana raczy opowieścią o papudze, która wdając się w dysputy z kardynałem, udzielając mu zbyt mąd¬rych odpowiedzi, zrobiła z niego głupca. A. Fredro „Śluby panieńskie" - Bła¬zeńsko śmieszny jest Gucio, który nic sobie nie robi z obowiązujących norm obyczajowych. Przede wszystkim chce bawić się i używać życia, poważne sprawy (np. jego małżeństwo) pozos¬tawiając wujowi, na którego spada także obowiązek płacenia karcianych długów Gustawa. Gucio wraca nocą lub nad ranem ze swych nocnych eskapad, wchodzi do domu oknem, toteż nic dziwnego, że później w salonie pani Dobrójskiej zasypia rozparty na krześle, odpowiadając półsłówkami na pytania pań, gorsząc swoim brakiem manier i zgoła plebejskim obejściem. A. Fredro „Zemsta" - Najbarwniejszą postacią komedii jest Papkin - lew Północy, rotmistrz sławny i kawaler. Wielki błazen i tchórz nad tchórze, blagier, lubiący opowiadać o sobie nie¬prawdziwe historie, w których wycho¬dzi na bohatera. Papkin jest bez grosza przy duszy, ale mówi o swoim wielkim majątku. Twierdzi też, że żadna kobieta mu się nie oprze, choć naprawdę jest typowym łowcą posagów. Ten kłam-czuch i krętacz, przyciśnięty do muru, najczęściej czmycha w popłochu. A.P. Czechów „Śmierć urzędnika" - Mały człowiek, jakim jest Czerwiakow, staje się pośmiewiskiem zupełnie wbrew sobie. Przyczyną tego jest lęk urzędnika niższej rangi przed dyrek¬torem departamentu komunikacji, Bryz-żałowem, na którego Czerwiakow kich¬nął w czasie spektaklu. To pozbawione znaczenia wydarzenie urasta w chorej wyobraźni urzędnika do rangi sprawy, która mogłaby spowodować jego dymi¬sję i Bóg raczy wiedzieć, jakie jeszcze konsekwencje, stąd jego kolejne próby płaszczenia się przed dyrektorem. Czer¬wiakow jest tu żałosnym błaznem, który wzbudzając śmiech otoczenia, sam jest głęboko nieszczęśliwy. A.P. Czechów „Kameleon" - W oczach mieszkańców miasteczka rewirowy Oczumiełow robi z siebie pośmiewisko. Wie, że niejako z urzędu powinien interweniować w sytuacji zakłócenia porządku, a właśnie na rynku gromadzi się tłum, bo jakiś pies pogryzł złotnika. Gdy ktoś z gapiów rzuca, że to na pewno pies generała Żygałowa, rewirowy twie¬rdzi, że nie wierzy, iż taka mała psina mogła zrobić krzywdę takiemu drągalo¬wi. Gdy jednak ktoś inny prostuje, że generał ma tylko psy rasowe i to pas¬kudztwo nie jest jego, Oczumiełow każe psa oddać do hycla, bo na pewno jest wściekły. I tak kilka razy padają uwagi z tłumu to potwierdzające, to znów zaprzeczające temu, że pies należy do generała. Oczumiełowowi robi się to zimno, to gorąco, rozbiera się i ubiera, to grozi hyclem, to lituje się nad psem ku uciesze tłumu. B. Prus „Lalka" - 1) Błazeńsko za¬chowuje się baron Krzeszowski, który za wszelką cenę chce podtrzymać prze-świadczenie o swej wielkości, nie stroni więc od wielkopańskich gestów (np. pojedynek z Wokulskim), które wydo¬bywają tylko na jaw całe jego pozerstwo i bufonadę. Lubi żyć ponad stan za pieniądze pożyczane na prawo i lewo. Zgrany do cna, zjedna tylko walizeczką sprowadza się do żony, mając przy tym taką minę, jakby to on jej robił łaskę. 2) Nie stronią od błazeństw i niewybred-nych żartów studenci z kamienicy Krze-szowskiej, którzy upodobali sobie zwła¬szcza nadętą baronową i albo ją straszą, albo gorszą, albo złoszczą. Nie ma dla nich żadnego tabu, można kpić ze wszy¬stkiego (por. np. odegraną przez nich scenę przed sądem i przeprowadzkę). E. Orzeszkowa „Nad Niemnem" - W galerii postaci błazeńsko został poka¬zany Kirło, stwarzający wrażenie świa-towca, lwa salonowego, uwodziciela i pożeracza serc niewieścich, zawsze i wszędzie czuje się swobodnie, bo na każdą sytuację ma gotową wypowiedź i gotową minę (mruga, śmieje się, żar¬tuje). W gruncie rzeczy jest życiowym błaznem, który ucieka od obowiązków, pozostawiając je żonie. W towarzystwie rozgłasza, że w ich małżeństwie nastąpił podział ról i każde robi to, co lubi, bo przecież pani Kirłowej istotnie wielką przyjemność (!) sprawia użeranie się z codziennymi obowiązkami we dworze. H. Sienkiewicz „Potop" - Patronem Onufrego Zagłoby jest mitologiczny Odyseusz (Ulisses) i to zdaje się wpły¬wać na charakter postaci. Zagłoba jest najbarwniejszą postacią całej „Trylo¬gii". Stary, opasły szlachcic z wielkim brzuchem i bielmem na oku, opój i żar¬łok, nie lubiący specjalnie pola bitwy, łgarz i mitoman, tchórz, przebiegły bła¬zen, który z każdej sytuacji potrafi zna¬leźć wyjście (słynne fortele Zagłoby).Uwielbia przypisywać sobie cudze czy¬ny, samochwała i gawędziarz, który swoje barwne opowieści tak umiejętnie prowadzi, że zawsze w nich w całej okazałości ujawnią się jego rzekome męstwo i zasługi. Obdarzony niezwyk¬łym dowcipem, potrafi kpić z każdego (np. jeśli glowa kiepska, musi bycz Wite¬bska - z Sapiehy). Choć jest tchórzem podszyty, w sytuacjach szczególnych potrafi poświęcić się dla przyjaciół. H. Sienkiewicz „Quo vadis" - Wielkim błaznem jest cesarz rzymski, Neron - despota, tyran i okrutnik, rozpustnik i hipokryta, chory na punkcie swojej wielkości z łatwością przełykający wszelkie kłamstwa i pochlebstwa, któ¬rymi inteligentnie karmi go Petroniusz. Spragniony był zwłaszcza pochwał na temat swojej twórczości. Pożar Rzymu, który spalono na jego polecenie, odbył się po to, aby na tle płomieni trawiących miasto cesarz mógł recytować swój po-emat o pożarze Troi. Jego głęboko skry¬wanym (!) marzeniem było dorównanie wielkością Homerowi. Nie miał nigdy własnego zdania, choć często zręcznie wykorzystywał opinie innych, dlatego tak łatwo było nim kierować, zarówno Petroniuszowi jak też Poppei, a także Tigellinowi. Zwolennik bachicznych uczt, widowisk, wyścigów i igrzysk. Wielki szaleniec i komediant, dla które¬go polityka i życie były ciągłą grą. Jednakże miara blazeńska się przebrała, blazeńska komedia miała się ku końcowi. S. Wyspiański „Wesele" - Przed Dziennikarzem pojawia się Stańczyk, błazen króla Zygmunta Starego, później Zygmunta Augusta. Do tradycji narodo¬wej wszedł on jako mędrzec zatroskany o losy kraju, toteż na jego widok Dzien¬nikarz mówi: wielki mąż. Stańczyk obnaża wewnętrzną słabość przedstawi¬ciela krakowskich „stańczyków", który wszędzie widzi zło, małość, brak per¬spektyw (myśmy slabi - wielkość gnie-cie, nie widzę, nie widzę dróg). Mądrość Stańczyka polega tu na pokazaniu Dziennikarzowi całej błazeńskiej pozy wygłaszanych przez niego dekadenc-kich twierdzeń (uderzyłeś błazna ton) oraz uświadomieniu mu groźby pły¬nącej z utrzymywania narodu w prze¬świadczeniu o jego małości oraz śpie-waniu mu kruczych tonów. G. Zapolska „Moralność pani Dulskiej" - Zbyszko Dulski to człowiek, który przez cały czas udaje kogoś, kim nie jest. Stylizuje się na młodopolskiego dekadenta, bywalca kawiarń, uwodzi¬ciela kobiet, człowieka bywałego w świecie artystycznej bohemy. W gruncie rzeczy jest pozerem i fan¬faronem, który duże wrażenie może zrobić tylko na naiwnej Meli, bo już nawet Hesia zna się na jego czczych przechwałkach. Kołtun, który na chwilę tylko przywdział maskę buntownika i cygana. J. Halek „Przygody dobrego wojaka Szwejka" - patrz: żołnierz. W. Gombrowicz „Ferdydurke" - Po¬wieść jest traktatem na temat błaznów i błaznowania, dla Gombrowicza bo-wiem cały proces zarówno wytwarzania form, jak i obrony przed ich narzuca¬niem jest bezsprzecznie wielką błazena¬dą, zwłaszcza że przed formą nie ma ucieczki. I tak np. prof. Pimko, główny kreator sztywnej, niezmiennej, drętwej formy szkolnej, gdy na chwilę z niej wypada (konfrontacja z Kopyrdą i awantura u Miedziaków), wychodzi na kompletnego błazna. Podobnie prof. Bladaczka, żałosny nauczyciel języka polskiego, który boi się własnego cienia, a jedyne, co ma uczniom do powiedze¬nia to to, że Slowacki wielkim poetą byl. Na wtłaczanie ich w formę szkolną, która nie zakłada samodzielnego myś¬lenia, uczniowie reagują błazenadą, któ¬ra jest buntem przeciw przymusowi szkolnemu. Podobnie jest w innych śro¬dowiskach, choćby w domu Młodzia-ków, przy czym najśmieszniejsze są te osoby, którym się wydaje, że już wy¬zwoliły się spod władzy formy (Mło-dziakowa, która nie wstydzi się swoich funkcji naturalnych i z toalety co rano wychodzi dumna i oczyszczona jak ze świątyni, bo jest przecież kobietą nowo¬czesną). J. Andrzejewski „Popiół i diament" - Szczególną postacią drugoplanową jest dziennikarz „Głosu Ostrowieckie-go" - Pieniążek, który przed wojną współpracował z obecnym prezydentem miasta, Świeckim, teraz jest pogardza¬nym przez wszystkich podrzędnym, za-pijaczonym dziennikarzyną. Jednak Pie¬niążek, sam z siebie robiąc błazna i po¬zwalając na to innym, demaskuje^przy tym wiele osób (np. karierowicza Świe¬ckiego) i odsłania prawa rządzące świa¬tem. Pijany Pieniążek z całą brutalnoś¬cią twierdzi, że przy okazji wielkich burz historycznych gówno zawsze na wierzch wypływa. Za maską pijanego błazna kryje się twarz mądrego, choć rozczarowanego życiem człowieka. K. Kesey „Lot nad kukułczym gniaz¬dem" - Karciarz, kobieciarz, cwaniak życiowy i błazen, Mc Murphy wprowa¬dza do Kombinatu powiew życia i nor¬malności, bo sam się śmieje, doprowa¬dza do śmiechu jednych, innych bez¬litośnie ośmiesza. Bo Mc Murphy za do¬bry żart oddałby wiele, stąd jego pojedy¬nek z Wielką Oddziałową to walka śmiertelnej powagi z rubasznym (rodem z Rabelaise'a) śmiechem. I widać, że najczęściej niewybredne żarty, błazeńs-kie robienie min za plecami czy mruga¬nie okiem są metodami stokroć skutecz-niejszymi niż stosowana z całym nauko¬wym uzasadnieniem okrutna terapia sio¬stry Ratched. J. Heller „Paragraf 22" - Celem Yos-sariana jest nie dać się zabić na wojnie, toteż aby to osiągnąć, musi on unikać obowiązkowych lotów, a od nich naj¬pewniej chroni choroba i pobyt w szpita¬lu. Yossarian nie chce być bohaterem, twierdzi, że nie da sobie dupy odstrzelić tylko dlatego, że jakiś oficer chce robić karierę w Pentagonie. Aby przeżyć, gotów jest zrobić wszystko, posunąć się nawet do udawania wariata (przez jakiś czas twierdził, że widzi podwójnie). Nie zależy mu na medalach, przyznaje się do tego, że jest tchórzem i w każdej chwili sam z siebie zrobi pośmiewisko i po¬zwoli na to innym, byle tylko wymknąć się działaniu paragrafu 22. Np. scena, gdy Yossarian wystąpił do dekoracji medalem za szczególne zasługi bojowe (!) z gołym torsem, wywołując ogólną we¬sołość i konsternację przełożonych. K. Yonnegut „Rzeźnia numer pięć" - Billy Pilgrim jest smutnym błaznem, gdy jako jeniec wojenny wędruje w sre¬brnych butach i kusym paltociku. Ten efekt komiczny nie jest przez niego zaplanowany, to wojna pozbawia go godności. Swoim pojawieniem się Billy wszędzie wzbudza śmiech, natychmiast staje się przedmiotem żartów lub kąś¬liwych uwag, ponieważ zarówno w cy¬wilu, jak i w wojsku jest to typ życiowe¬go nieudacznika i ofermy. S. Mrozek „Tango" - Atutem Edka jest jego nachalny prymitywizm. Edek nie ma kompleksów, ale nie ma też żadnych zasad, jeśli nie nazywać zasadą hasła: ja cię kocham, a ty śpisz. Jest on nieskomp¬likowany i dlatego piękny -jak twierdzi Eleonora, bo gdy np. trawi, to jego żołądek staje się symfonią natury i iście królewskim gestem poprawia spodnie. Jednak w przypadku Edka jego prosta-ctwo i rubaszność nie są śmieszne, ale groźne, o czym przekonuje symboliczne i smutne zakończenie utworu. W. Szymborska „Cień" - Można mó¬wić o dwóch rzeczywistościach w wier¬szu: królewskiej (korona, dwór, berło) i współczesnej (stacja kolejowa, tory, rozstanie). Obie je łączy motyw dwois¬tości natury ludzkiej. Każdy człowiek jest jednocześnie i królem (królową), i błaznem, który reprezentuje jego dru¬gie ,ja", jest cieniem, a więc drugą, ciemniejszą stroną osobowości. Błazen jako nieodłączny cień królowej bierze na siebie te uczucia, które nie przystoją władczyni, np. rozpacz (to błazna boli i to on z okna skoczy). W drugiej, współczesnej rzeczywistości królową jest zakochana kobieta, królem - jej panem, kochany przez nią mężczyzna. Tu znowu powraca motyw dualizmu: zewnętrznością jest beztroska i lekkość bohaterki (będę lekka w ruchu ramion), podświadomie zaś krzyczy z bólu i nie godzi się na rozstanie (królu, to blazen o tej porze, królu, poloty się na torze), myśląc o samobójstwie. Oba obrazy poetyckie łączy motyw samobójstwa z miłości, czyli „nic nowego pod słoń¬cem": ciągle trwa ta sama, odwieczna tragifarsa (błazenada). Patrz: sobowtór. W. Szymborska „Buffo" - Jesteśmy aktorami w teatrze wcale nie dramatycz¬nym, lecz takim, gdzie wystawia się opery komiczne, farsy. Doświadczamy wielkich porywów miłosnych, ranimy słowami, przeżywamy tragedie rozstań i to jest bolesne i smutne, ale tylko dla tych, których dotyczy, bo widzowie śmieją się do łez. Ponieważ jednak te same sytuacje powtarzają się od wieków (najpierw minie nasza milość, potem sto i dwieście lat), a przy nich powtarzają się te same gesty i te same słowa -jest to w istocie farsa, bo wydaje nam się, że nikt tak nie kochał i nie cierpiał przed nami, stąd konkluzja: a my wiecznie jacyś tacy, a my w czapkach z dzwonecz¬kami. J. Głowacki „Antygona w Nowym Jorku" - W środowisku nowojorskich homlesów (bezdomnych) jest i mędrzec (rosyjski Żyd, Sasza), i błazen (Polak o pseudonimie „Pchełka"). Są na siebie skazani. Pchełka jest cwaniakiem bez skrupułów, wydrwigroszem, który włas¬nego ojca by sprzedał za dwa dolary. Jednak pod maską wiecznego kawalarza i rubasznego prostaka kryje się smutek egzystencji bez przyszłości i głęboko skrywana świadomość, że Jola nigdy już nie przyjedzie i wymarzonego domu w Polsce nigdy nie będzie. Ból trzeba jednak zagłuszyć butelką politury i ko¬lejnymi wygłupami. * Jak długo blazen milczy, uważa się go za mędrca, (przysłowie niemieckie) * Nie na wszystkie pytania błazna mędrzec znajdzie odpowiedź, (przysłowie niemieckie) * Poznać błazna i bez dzwoneczka, (przysłowie staropolskie) * „Nie z mądrości, lecz z błazeństw naszych przodków winniśmy się uczyć". (J. Bentham) * „A my wiecznie jacyś tacy, a my w czapkach z dzwoneczkami, w ich dzwonienie barbarzyńsko zasłuchani". (W. Szymborska) * „Błazen wyrażał zawsze głębokie odczuwanie przez człowieka tragizmu własnej egzystencji". (M. Słowiński)

Motyw Błazna w literaturze

Materiały

Krótka interpretacja "Hymn świętego Franciszka z Asyżu" “Hymn świętego Franciszka z Asyżu” Franciszek to ideał miłości żywego stworzenia - przejawy boskości. Jest to hymn ku chwale miłości. Bezinteresowne oddanie bliźnim. Stosunek uległy do Boga. Przyjmowanie cierpienia jako pokuty. Z pokorą skazuje się na cierpienie, zgadza się z boskimi regułami. Cierpienie to nieodłączny element życ...

"Popiół i diament" - krótki opis JERZY ANDRZEJEWSKI „Popiół i diament” Andrzej Kossecki, Maciej Chełmicki, pod rozkazami majora Wagi. Puciatyccy, Teleżyński, Staniewiczowa - arystokracja Maciek Chełmicki zakochuje się w Krysi Rozbickiej. Ma zabić Szczukę. Szczuka ma znajomego Kalickiego, który poszedł w stronę spółdzielczości. Zarażeni śmiercią to A...

Zasady i przebieg prywatyzacji Zasady prywatyzacji Uważano, że najlepszą metodą wprowadzenia oczekiwanych zmian byłoby pozyskanie inwestora strategicznego – banku zagranicznego, który wziąłby na siebie również odpowiedzialność za zarządzanie (albo przez tzw. kontrakt menedżerski, albo przez objęcie stanowisk we władzach banku). Pierwotnie przyjmowano, że pakiet dla i...

Grupy poetyckie w XX-leciu międzywojennym Skamander- grupa poetów tworzących w piśmie warszawskim \"Skamander\" w latach 1920-28 oraz 1935-39. Tworzyli ją poeci: Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Kazimierz Wierzyński, Jan Lechoń, Jarosław Iwaszkiewicz Tworzyli poezję radosną, witalną, nasyconą optymizmem, ich bohaterem stał się człowiek ulicy mówiący prostym językiem. Luźno związana z gru...

Sytuacja decyzyjna - definicja Sytuacja decyzyjna – układ zewnętrzny w stosunku do podejmującego decyzje stanów rzeczy lub zmian w tych stanach, które wywołują potrzebę podjęcia decyzji i towarzyszą procesowi jej podejmowania. Sytuacje decyzyjne można rozpatrywać w kategoriach: • Niepewności (pewne, ryzykowne, niepewne), • Dynamiki (statyczne, dynamiczne)...

Buntownicy w utworach romantycznych Postacie buntowników i szaleńców w utworach romantycznych. Pierwsze pokolenie polskich romantyków dojrzewa w czasie gdy Polska traci niepo¬dle¬głość. Historyczne warunki w jakich rozwija się literatura romantyczna powodują, że jej głów¬nym elementem jest patriotyzm, bunt przeciw istniejącej rzeczywistości. Bunt ten wyrażony jes...

Krótka charakterystyka Młodej Polski Epoka ta rozpoczyna się około roku 1890. Ogólnie uznaje się za jej początek rok 1891 a dokładnie debiut trzech młodych poetów, między innymi Kazimierza Przerwy Tetmajera. W tym okresie utrwala się nowy układ prądów literackich. Nazwa tej epoki wywodzi się z tytułu artykułów Artura Górskiego w \"życiu krakowskim\". Nazwa ta była Kopią \"Młodej...

Geografia ekonomiczna- funkcje, kierunki Funkcje geografii ekonomicznej: Obecnie dominuje funkcja praktyczna, jej podfunkcje to: 1. Diagnostyczna – próba określenia uwarunkowań zjawiska i procesu 2. Optymalizacyjna – nawiązuje do próby rozwiązań najlepszych ekonomicznie: minimalizacja nakładów, maksymalizacja zysku. Kierunki badań geografii ekonomicznej 1. Regionalny...