Sylwester 999/1000 Tamtego sylwestra nie było. W nocy z 31 grudnia 999 na 1 stycznia 1000 r. świat pogrążony był w głębokich ciemnościach i ciszy. Świadomość roku tysięcznego było problemem ograniczonym do niewielkiego obszaru zachodniej i środkowej Europy. A nawet tam niewielu zdawało sobie sprawę z tego, który jest rok. Co więcej, lata zaczynały się wówczas w marcu, bo 1 stycznia miał podejrzanie pogańską proweniencję. Nie ulega wątpliwości, że Europa spała tej nocy. Dawno pogaszono pochodnie i kaganki. Jedynie w klasztorach mogły płonąć świece odmierzające czas do jutrzni, jak wówczas nazywano północ. Mnisi uważali ,że chłopi są po to, by wszystkich wyżywić, rycerstwo, by bronić przed najazdami a oni, mnisi, pełnią funkcje najważniejszą bez ich modlitwy świat padłby niechybnie ofiarą przewrotności diabla. Trzeba nieprzerwanie chwalić Boga i walczyć z siłami zła, a modlitwa to broń skuteczniejsza od miecza. Ze względu na taki podział nie wszyscy wiedzieli co to za noc. Gdy do położonej na leśnej polanie wioski dotarł tej nocy dźwięk dzwonów na jutrznię, wszyscy już spali pogrążeni w błogostanie. Chłopskie chałupy, sklecone z drewna, słomy i liści wypełnione były jak co noc - oddechami ludzi i zwierząt. Ale tej nocy do zapachu dymu, potu i bydlęcego łajna dołączył zapach pieczonej słoniny. Na te dni przypada bowiem coroczne święto zabicia wieprza, karmionego całą jesień żołędziami, obmacywanego, hołubionego. Oczekiwane od miesięcy uczucie sytości pozwalało zapomnieć o minionym niedawno terminie św. Marcina, kiedy musieli odnieść do dworu daninę, część tegorocznych plonów i garnek łajna dla użyźnienia pańskiego pola. Nie buntowali się ze względu na opowieść pielgrzyma z Normandii o tamtejszych chłopach, którzy trzy lata temu zbuntowali się wołając „nasz wróg to nasz pan”. Po takich wystąpieniach zaczęto stosować represje wyrywano zęby ,drugim wydłubywano oczy albo cięto ręce, wszystkim przypalano ścięgna pod kolanami ,a najgłośniej protestujących wbito na pal ,spalono lub ugotowano na ołowiu. Ten okres w średniowieczu powodował że mieszkańcy wsi chowali się w chatach przed wybrykami rycerstwa. Na dworach i zamkach zapewne bawiono się tej nocy. Dla rycerzy był to czas odpoczynku. Zimą zawieszano konflikty nie było gdzie wypasać koni. Skończył się adwent. Trwał sezon polowań. Zapraszano więc sztukmistrzów, żonglerów i budzących największe emocje niedźwiedników. Widok leśnego potwora, skutego łańcuchami pląsającego posłusznie na polecenie człowieka, dawał złudzenie panowania nad groźną i zbuntowaną naturą. Na długie stoły wjeżdżały kolejne potrawy: bulion mięsny, w którym maczano chleb, puree z grochu soczewicy, duszone i pieczone mięsa z dodatkiem kapusty i rzepy, doprawione cebulą, czosnkiem i korzeniami, w bogatszych dworach także pieprzem, goździkami, cynamonem i kminkiem, a na koniec skropione garum - przyprawą powstałą z maceracji wnętrzności skumbrii i jesiotra w roztworze z soli z ostrygami. Niekiedy trafiał się prawdziwy rarytas: pokrojony w cienkie plasterki ser, dojrzewający w wapiennych grotach Roquefort pod czujnym okiem mnichów. Wszystko to topiono w litrach wina. A że oprócz wody, piwa i wina nie znano innych napojów, średniowiecze musiało być ciągle na lekkim rauszu. Jadano palcami. Odbijania i wzdęcia objawiano w jak najbardziej hałaśliwy sposób, bo była to oznaka zdrowia i wdzięczności dla gospodarza. Rycerze znali wyłącznie gwałtowne uczucia, trzęśli się ze złości przy najlżejszej obrazie. Przy szachach kłócono się jak dziś przy pokerze, przy kościach lała się krew. Pewien szlachcic wyznawał szczerze: ,,Za każdym razem, kiedy ogarniało mnie bojowe szaleństwo, zbierałem gromadę moich rycerzy, schodziłem do wsi i pozwalałem swoim rycerzom łupić ludzki dobytek". Nie spali być może także złotnicy w Trewirze, kończąc w pośpiechu zamówiony relikwiarz. Kilka dni wcześniej, 26 grudnia, w dniu pogańskiego święta boga Jula urządzano wielką ucztę, na której przysięgano sobie pomoc bez względu na okoliczności. Pito przy tym do nieprzytomności, aby wejść w kontakt z siłami nad przyrodzonymi i umocnić przysięgę. Po takiej uczcie musieli kilka dni odpoczywać, a arcybiskup Egbert ponaglał. Wprawiali więc ostatnie szlachetne kamienie, których sznury okazały złotą stopę św. Andrzeja apostola. W skrzynce ze złota kości słoniowej wyłożonej emalią i inkrustowanej perłami miał spocząć prawdziwy sandał świętego. A święci w owych czasach jednym dmuchnięciem strącali postumentów pogańskie bałwany, oswajali spojrzeniem dzikie zwierzęta, kilkoma kroplami święconej wody gasili wulkany. Ich ciała nie rozkładały się po śmierci i wydzielały piękną woń. Tak jak hostia mogły być podzielone nie tracąc niezwykłej mocy. Czasem święci swobodnie opuszczali swoje grobowce, by w cudowny sposób pozbawiać rozumu najeźdźców. Czasem nakazywali wiernym przeniesienie swych szczątków w bardziej dostojne miejsce. Tej nocy mogli nie spać' także pokutnicy. Grzech był wówczas nadzwyczaj wymierny,opisanyadokładnieawapenitencjałachaiaprzeliczonyanaalatapokuty, które za kościelnym przyzwoleniem można było zamienić na arreum, czyli umartwienia. Tydzień pokuty można było zastąpić 700 pokłonami z uderzeniem rózgą po każdej setce. Mnisi znali najlepiej apokalipsę św. Jana „A gdy mnie tysiąc lat ...” więc spędzili tą noc na modlitwie do Boga. Jedynie oni wiedzieli dlaczego ta noc była wyjątkowa.
Jak mógł wyglądać sylwester 999/1000 ?
Sylwester 999/1000 Tamtego sylwestra nie było. W nocy z 31 grudnia 999 na 1 stycznia 1000 r. świat pogrążony był w głębokich ciemnościach i ciszy. Świadomość roku tysięcznego było problemem ograniczonym do niewielkiego obszaru zachodniej i środkowej Europy. A nawet tam niewielu zdawało sobie sprawę z tego, który jest rok. Co więcej, lata zaczynały się wówczas w marcu, bo 1 stycznia miał podejrzanie pogańską proweniencję. Nie ulega wątpliwości, że Europa spała tej nocy. Dawno pogaszono pochodnie i kaganki. Jedynie w klasztorach mogły płonąć świece odmierzające czas do jutrzni, jak wówczas nazywano północ. Mnisi uważali ,że chłopi są po to, by wszystkich wyżywić, rycerstwo, by bronić przed najazdami a oni, mnisi, pełnią funkcje najważniejszą bez ich modlitwy świat padłby niechybnie ofiarą przewrotności diabla. Trzeba nieprzerwanie chwalić Boga i walczyć z siłami zła, a modlitwa to broń skuteczniejsza od miecza. Ze względu na taki podział nie wszyscy wiedzieli co to za noc. Gdy do położonej na leśnej polanie wioski dotarł tej nocy dźwięk dzwonów na jutrznię, wszyscy już spali pogrążeni w błogostanie. Chłopskie chałupy, sklecone z drewna, słomy i liści wypełnione były jak co noc - oddechami ludzi i zwierząt. Ale tej nocy do zapachu dymu, potu i bydlęcego łajna dołączył zapach pieczonej słoniny. Na te dni przypada bowiem coroczne święto zabicia wieprza, karmionego całą jesień żołędziami, obmacywanego, hołubionego. Oczekiwane od miesięcy uczucie sytości pozwalało zapomnieć o minionym niedawno terminie św. Marcina, kiedy musieli odnieść do dworu daninę, część tegorocznych plonów i garnek łajna dla użyźnienia pańskiego pola. Nie buntowali się ze względu na opowieść pielgrzyma z Normandii o tamtejszych chłopach, którzy trzy lata temu zbuntowali się wołając „nasz wróg to nasz pan”. Po takich wystąpieniach zaczęto stosować represje wyrywano zęby ,drugim wydłubywano oczy albo cięto ręce, wszystkim przypalano ścięgna pod kolanami ,a najgłośniej protestujących wbito na pal ,spalono lub ugotowano na ołowiu. Ten okres w średniowieczu powodował że mieszkańcy wsi chowali się w chatach przed wybrykami rycerstwa. Na dworach i zamkach zapewne bawiono się tej nocy. Dla rycerzy był to czas odpoczynku. Zimą zawieszano konflikty nie było gdzie wypasać koni. Skończył się adwent. Trwał sezon polowań. Zapraszano więc sztukmistrzów, żonglerów i budzących największe emocje niedźwiedników. Widok leśnego potwora, skutego łańcuchami pląsającego posłusznie na polecenie człowieka, dawał złudzenie panowania nad groźną i zbuntowaną naturą. Na długie stoły wjeżdżały kolejne potrawy: bulion mięsny, w którym maczano chleb, puree z grochu soczewicy, duszone i pieczone mięsa z dodatkiem kapusty i rzepy, doprawione cebulą, czosnkiem i korzeniami, w bogatszych dworach także pieprzem, goździkami, cynamonem i kminkiem, a na koniec skropione garum - przyprawą powstałą z maceracji wnętrzności skumbrii i jesiotra w roztworze z soli z ostrygami. Niekiedy trafiał się prawdziwy rarytas: pokrojony w cienkie plasterki ser, dojrzewający w wapiennych grotach Roquefort pod czujnym okiem mnichów. Wszystko to topiono w litrach wina. A że oprócz wody, piwa i wina nie znano innych napojów, średniowiecze musiało być ciągle na lekkim rauszu. Jadano palcami. Odbijania i wzdęcia objawiano w jak najbardziej hałaśliwy sposób, bo była to oznaka zdrowia i wdzięczności dla gospodarza. Rycerze znali wyłącznie gwałtowne uczucia, trzęśli się ze złości przy najlżejszej obrazie. Przy szachach kłócono się jak dziś przy pokerze, przy kościach lała się krew. Pewien szlachcic wyznawał szczerze: ,,Za każdym razem, kiedy ogarniało mnie bojowe szaleństwo, zbierałem gromadę moich rycerzy, schodziłem do wsi i pozwalałem swoim rycerzom łupić ludzki dobytek". Nie spali być może także złotnicy w Trewirze, kończąc w pośpiechu zamówiony relikwiarz. Kilka dni wcześniej, 26 grudnia, w dniu pogańskiego święta boga Jula urządzano wielką ucztę, na której przysięgano sobie pomoc bez względu na okoliczności. Pito przy tym do nieprzytomności, aby wejść w kontakt z siłami nad przyrodzonymi i umocnić przysięgę. Po takiej uczcie musieli kilka dni odpoczywać, a arcybiskup Egbert ponaglał. Wprawiali więc ostatnie szlachetne kamienie, których sznury okazały złotą stopę św. Andrzeja apostola. W skrzynce ze złota kości słoniowej wyłożonej emalią i inkrustowanej perłami miał spocząć prawdziwy sandał świętego. A święci w owych czasach jednym dmuchnięciem strącali postumentów pogańskie bałwany, oswajali spojrzeniem dzikie zwierzęta, kilkoma kroplami święconej wody gasili wulkany. Ich ciała nie rozkładały się po śmierci i wydzielały piękną woń. Tak jak hostia mogły być podzielone nie tracąc niezwykłej mocy. Czasem święci swobodnie opuszczali swoje grobowce, by w cudowny sposób pozbawiać rozumu najeźdźców. Czasem nakazywali wiernym przeniesienie swych szczątków w bardziej dostojne miejsce. Tej nocy mogli nie spać' także pokutnicy. Grzech był wówczas nadzwyczaj wymierny,opisanyadokładnieawapenitencjałachaiaprzeliczonyanaalatapokuty, które za kościelnym przyzwoleniem można było zamienić na arreum, czyli umartwienia. Tydzień pokuty można było zastąpić 700 pokłonami z uderzeniem rózgą po każdej setce. Mnisi znali najlepiej apokalipsę św. Jana „A gdy mnie tysiąc lat ...” więc spędzili tą noc na modlitwie do Boga. Jedynie oni wiedzieli dlaczego ta noc była wyjątkowa.
Materiały
Jeszua i Poncjusz Piłat w "Mistrz i Małgorzata"
Jeszua i Poncjusz Piłat
Osoby te wprowadza do utworu Woland, który przedstawia Berliozowi i Bezdomnemu okoliczności spotkania Piłata z Chrystusem. Jako naoczny świadek potwierdza historyczne istnienie Jeszui, stwierdzając przy tym dobitnie, że był obecny przy opisanych w Biblii zdarzeniach. Zło towarzyszyło więc wydaniu, skazaniu i ukrzyżo...
Rozmieszczenie przestrzenne przemysłu na świecie
PRZESTRZENNE PRZESUNIĘCIA PRZEMYSŁU NA ŚWIECIE
Rozmieszczenie przestrzenne przemysłu na świecie charakteryzuje się dużym zróżnicowanie.
Od rewolucji przemysłowej dominowały dwa regiony: Europa Zachodnia i Ameryka Północna. W latach 50-tych i 60-tych dołączyła Japonia.
Dzisiaj te trzy regiony znajdują się w fazie gospodarki postindustrialne...
Historia tragedii
TRAGEDIA
HISTORIA
Teatr grecki powstał z uroczystości ku czci Dionizosa. Dwa razy w roku obchodzono je, świętowano, bawiono się i oglądano przygotowane widowiska. Pierwsza uroczystość organizowana w II połowie marca nosiła nazwę Dionizjów Wielkich, drugą zaś odbywaną jesienią w okresie winobrania nazywano Dionizjami Małymi (miejskimi).
Pocz...
Analiza "Kto jest poetą" Tadeusza Różewicza
Kto jest poetą
Wiersz opublikowany w tomie Nic w płaszczu Prospera (1962) jest jednym z wielu głosów w historii literatury na temat roli poezji i poety. W czasie niewoli, powstań i wojennej zawieruchy przypisywano poezji rolę katalizatora przemian, tyrtejskiego nawoływania do walki, świadectwa czasów, w jakich powstawała, w okresie dwudzie...
Problem patriotyzmu i walki narodowo wyzwoleńczej
Romantyzm to prąd ideowy rozwijający się w Europie od czasów Rewolucji Francuskiej do połowy XIX w, a w niektórych krajach nieco dłużej, który odznaczał się zamiłowaniem do swobody, a przeciwstawiał klasycyzmowi. Romantyzm jednak najbardziej zaznaczył się w literaturze wnosząc do niej nowoczesność zarówno w treści jak i w stylu i w kompozycji ut...
Danton - wielki aktor czy dobry człowiek?
Danton - wielki aktor czy dobry człowiek?
Georges- Jacques Danton urodził się 29 października 1759 r, w Arcis-sur-Aube: sto pięćdziesiąt kilometrów od Paryża. Wychowany został w wielodzietnej rodzinie, co na ówczesne czasy nie było nietypowe. Ojciec jego przeżył czterdzieści lat, co w odróżnieniu od dni dzisiejszych było średnią wieku, w ro...
Cechy ballady
CECHY BALLADY:
PRZEMIESZCZANIE ELE. EPICKICH I LIRYCZNYCH
OBECNOŚĆ NARRATORA
FABUŁA JEDNOWĄTKOWA
OPISY
OBECNOŚĆ ELE. FANTASTYCZNYCH
CHARAKTER TAJEMNICZOŚCI I GROZY
BOHATER ROMANTYCZNY
DUALIZM ŚWIATA
PODZIAŁ NA ZWROTKI I WERSY
SILNE ZRYTMIZOWANIE
OBECNOŚĆ RYMÓW
Kontrakt forward - mechanizm walutowy
Najbardziej uznany rynek to walutowych kontraktów forward, na którym obecnie dzienny obrót przekracza 1/3 biliona USD.
Rynek walutowy nie różni się w podstawach od innych rynków finansowych. Jest miejscem ustalania przez kupującego i sprzedającego ceny za jednostkę waluty obcej. Różnice polegają na spojrzeniu na pojedyncze transakcje. Można ...